Strona:PL Karol Bołoz Antoniewicz-Sonety z.1 20.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
PIELGRŻYM.

With wayworn feet a pilgrim woe begone
Life’s upward road — I journey’d many a day
And hymning many a sad yet soothing lay
Beguil’d my wandering with the charms of song!
Southey.


Dziecko, nim zimna burza go obwieie,
Wesoło życia pielgrzymkie poczyna;
Pomiędzy kwiaty kręci się drożyna,
Z każdego pączka, natura się śmieie!

Los go nie wtrąca w nieszczęścia koleie,
Zdróy czystych roskosz, sączyć się poczyna,
Kwiatami, cała zasłana dolina,
Szczęścia przyszłego, wzbudza w nim nadzieie!

Jemu tak pięknie wiosna się zieleni,
Czas, iego kwiaty, ieszcze nie porywa,
I włzę rozpaczy, łzę uciech, nie mieni;

Co żal, lub smutek, on tego nie czuie;
Te słodkie soki, ieszcze świat nie truie,
Które niewinność, w kielich życia wliwa!