Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 043.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jaką jej sprawiam przykrość. Chciałbym umieć. Gdyby nie tamtych dwoje, ale przy nich — doprawdy — to jak czary.
A już najgorzej wtedy, jeśli mama, myśląc, że nikt nie widzi, chce mi podpowiedzieć.
— Klaro! — słyszę natychmiast surowy głos pana Murdstone.
Mama chce się uśmiechnąć, ale czerwieni się mocno, widzę, że łzy ma w oczach. Pan Murdstone wstaje, przybliża się do nas, bierze z rąk mamy książkę, uderza mię po twarzy lub po uszach, rzuca książkę na ziemię, każe ją podnieść, zabrać i wyrzuca mię z pokoju wcale niedelikatnie.
Jeżeli jakoś lepiej udadzą się lekcje, to zaczyna się inna męka. Pan Murdstone zadaje mi rachunek. Kupiono w sklepie setki i tysiące serów, za funt płacono tyle, część serów się zepsuła, czy zginęła, po czemu mam sprzedawać pozostałe, aby otrzymać taki zarobek. Mnożę, dzielę olbrzymie cyfry, dodaję, odejmuję i popełniam błędy, nie mogę w żaden sposób wypłynąć z tych serów.
Jeżeli nie ogłupiałem zupełnie tej zimy przy podobnej nauce, zawdzięczam to jedynie bibljotece ojca. Znękany, wyczerpany, przygnębiony smutkiem mamy, tam znalazłem ucieczkę i pociechę. Na szczęście szafa stała w pokoju na górze, gdzie nawet miss Murdstone nie lubiła jakoś zaglądać i zapewne dlatego nie zamknęła jej na klucz. Mogłem więc najswobodniej wybierać, co chciałem: Robinsona Cruzoe, Don Kichota, Chatę wuja Toma, Baśnie z tysiąca i jednej nocy, Podróże Guliwera i tyle innych cudnych, zajmujących książek. Czytając je, zapominałem o wszystkiem, żyłem, myślałem, czułem, przenosiłem się wyobraźnią w inne, jaśniejsze światy, jak zdeptana roślina, która się podnosi do słońca.
Bardzo mi potrzebne było to czytanie, zawdzięczam mu jedyne chwile wypoczynku, może zdrowie i siły, ale na moją naukę i lekcje nie wpływało to dobrze. Myśl zanadto