Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Szkół w mieście było kilka, i pan Wickfield niezwłocznie udał się na miasto z babką, aby je obejrzała i wybrała. Ania, córka pana Wickfilda, dzwoniąc kluczykami, pobiegła do gospodarstwa, przygotować zapewne coś więcej na obiad z powodu naszego przybycia. Pozostałem sam w domu.
Usiadłem przy biurku, trochę wyglądałem oknem na stare, dziwne domy, lub czytałem tytuły książek, które leżały na biurku i stole. Było mi tu jakoś dobrze i spokojnie.
Nakoniec powrócili starsi państwo. Babka była zachwycona szkołą doktora Stronga, ale dla pensjonarza nie było w niej miejsca. Więc pan Wickfield zaproponował, abym zamieszkał u nich. Zapewniał, że to sprawi mu wielką przyjemność, ponieważ Ania będzie miała towarzystwo.
I na tem się skończyło. Z Anią zawarliśmy przyjaźń przy obiedzie. Nie chodziła do szkoły, gdyż w rannych godzinach musiała być w domu i zajmować się gospodarstwem. Dlatego uczyła się sama przy pomocy nauczycielki, która przychodziła codzień.
Zaraz po obiedzie babka odjechała, uściskawszy mię na pożegnanie i wyrażając mi zupełną ufność co do mojej przyszłej pracy i sprawowania.
Gdy konik ruszył z miejsca, poszliśmy za panem Wickfieldem na górę po starych szerokich schodach o rzeźbionej, pięknej poręczy.
Przy kominku już Ania ustawiła fotel i mały stolik nakryty serwetą, na którym stała „lampka“ i butelka wina. Tam wygodnie usiadł pan Wickfield. Ania grała na fortepianie, potem wzięła robótkę, i wszyscy rozmawialiśmy wesoło.

W tym miłym i pięknym domu skończyło się moje dzieciństwo i rozpoczął się okres młodości. Nauka szła mi łatwo, pracowałem chętnie, w święta odwiedzałem babkę i z każdym rokiem lepiej rozumiałem, jak wielkiem szczęściem dla mnie jest jej serdeczna i mądra opieka. Teraz ode mnie tylko zależało stać się zczasem człowiekiem użytecznym i wartościowym.