Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 209.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrada. Mogę powiedzieć nawet, że z przybyciem babki dziwnie przybyło miejsca w moim domu. Tak umiała wszystko urządzić, ozdobić, że oko z przyjemnością spotykało wszędzie czystość i estetyczne wrażenie. Znane miłe drobiazgi budziły wspomnienia dzieciństwa w rodzinnym domu.
Dom własny — to świątynia życia rodzinnego. I do tego przybytku wpuścić węża-zdrajcę. Zatruć sobie wszystkie godziny. Nie być nigdy „u siebie“. O, biedna Aniu, jakaż to męczarnia!
Miss Betsy wypytywała ciekawie o szczegóły pobytu w Canterbury, musiałem opowiedzieć jej dokładnie rozmowę z panem Micawberem, zamyśliła się, gdy mówiłem o skargach jego żony.
Rozumie się, że będąc w Canterbury, odwiedziłem panią Micawber. Wypadło to podczas godzin biurowych jej męża, który — zdawało mi się — unika mego towarzystwa. Pani Micawber była, jak zawsze, serdeczna, ale bardzo zdenerwowana. Rozpłakała się nawet, mówiąc o małżonku, który, jej zdaniem, zmienił się do niepoznania. Ten dobry mąż i ojciec rzadko bywał w domu, drażnił go widok dzieci, przywiązanie żony, stracił dawną pogodę, która go podtrzymywała nawet w najcięższych chwilach. Ponury, zdenerwowany, drażliwy, gotowy każdej chwili do wybuchu, przerażał ją chwilami i budził najczarniejsze myśli.
Starałem się uspokoić ją, jak mogłem, i posądzałem trochę o przesadę. Pani Micawber była czułą żoną i chciałaby męża mieć zawsze przy sobie, więc gotów byłem wierzyć, że ona jest zdenerwowana, ponieważ mąż zbyt wiele pracuje za domem.
Miss Betsy jednak potrząsnęła głową. Pytałem, co to znaczy, lecz wzruszyła ramionami, dając poznać gestem, że sama nic nie wie.
Ponieważ ślub mój z Dorą ze względu na jej zdrowie i wiek nas obojga odłożyliśmy na rok, kochana, dobra Ania