Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/238

Ta strona została przepisana.

łóżeczko i na kartce napis: Dombi. Obok dwa inne łóżka z napisami. Bryggs i Tozer. Zaledwie zeszli nazad do sali, Pawełek ujrzał ze zdziwieniem, jak służący zaczął bić w miedziany gong w kącie sali. Paweł myślał, że go za to zamkną w kozie; nie nastąpiło nic podobnego. Dopiero Kornelia wyjaśniła, że za kwadrans podadzą obiad, musi więc udać się do swych kolegów. Ci już szykowali się do obiadu. Jeden zawiązywał krawat, inny mył ręce, trzeci przyczesywał się. Młody Tuts zbliżył się do Pawełka.
— Siadaj Dombi.
— Dziękuję.
— Jakiś ty mały!
— Prawda, jestem mały.
— Kto jest twoim krawcem? — pytał Tuts.
— Ubranie szyje mi kobieta, ta sama, co i siostrze.
— A moim krawcem Bordżes i spółka. Młody krawiec, lecz bardzo drogi. Czy ojciec twój bogaty?
— Bogaty. Ojciec mój Dombi i Syn.
— I kto?
— I Syn — powtórzył Paweł.
Pan Tuts kilkakrotnie dla pamięci powtórzył nazwisko, nie ufając jej atoli, oznajmił, że jutro ponowi zapytanie. I w tej chwili zaczął planować do siebie list od ojca Pawła. Wnet wszyscy