Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/92

Ta strona została przepisana.

wnikiem naszego pułku, pięknym, czterdziestoletnim mężczyzną. Umarł półtora roku po ślubie.
— Dawno to było?
— Myślę, że piękność ta nie ma jeszcze lat trzydziestu. Tak to, panie — Edyta Grendżer to gwiazda pierwszej miary.
— Miała dzieci?
— Był syn...
Chmura zawisła na czole pana Dombi i oczy pochyliły się ku ziemi.
— I ten utonął w piątym roku życia.
— Naprawdę? — zawołał Dombi, podnosząc głowę.
— Niańka posadziła chłopca na brzeg łódki i wpadł w wodę.
Ale to historya skończona i zapomniana, a Edyta wdowa pierwszorzędna i stałaby się niezawodnie panią Bagstok, gdyby staruszek był młodszy i bogatszy.
— I gdyby z jej strony nie zaszły przeszkody — zimno zauważył pan Dombi.
Major Bagstok zaczął żywo mrugać wyłupiastemi oczami i zaśmiał się, jak Mefisto.
— Józef Bagstok nie przywykł do przeszkód w tym guście. Nie, Dombi, panu widocznie nie zrozumieć staruszka Józia. A i to trzeba dodać — Edyta mogłaby ze dwadzieścia razy wyjść za mąż, gdyby nie była tak pie