Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/145

Ta strona została skorygowana.

On pierwszy wpadł na pomysł, że jest jakiś związek między nazwiskiem Dorrit i spadkiem na potomków wygasłej rodziny, właścicieli Dorsetshire (Dorsetszir). On sam ze zdumiewającą cierpliwością snuł długie miesiące tę wątłą, nieuchwytną prawie nitkę, która chwilami rwała się zupełnie. On włożył w ten interes wszystkie swoje oszczędności, a kiedy mu zabrakło, pożyczył od Rugga i zawiązał z nim spółkę. On wynalazł niestrudzonego pomocnika w osobie Johna Chivery. On sam wreszcie znajdował szczególną przyjemność w tej myśli, że pracuje dla maleńkiej Dorrit, która go pociągała w dziwny sposób i zachęcała swą prostotą do wytrwania.
Zresztą wytrwałby dla samego interesu, bo przecież po to jesteśmy na świecie, ale zawsze milej pracować dla Dorrit.
— Sądzę, że oprócz tego pańska praca będzie wynagrodzona bardzo hojnie — zauważył Clennam. — Jestem tego pewny.
— I ja tak samo myślę — rzekł Pancks zupełnie szczerze. — Nie targowałem się zgóry, — ale gdybym odłożył z tego tysiąc funtów, byłbym zadowolony, a myślę, żem wart tyle.
Mówiąc to wszystko, nie usiadł na chwilę, kręcił się po pokoju, rżał, sapał, gryzł paznogcie i wichrzył włosy, nakoniec spojrzał szybko na zegarek i oświadczył, że musi spieszyć dalej.
— Dziś mała Emi szyje u pani Flory — dodał na pożegnanie — niech się pan tam z nią zobaczy.
Nie potrzebował do tego namawiać. Artur ubrał się zaraz, żeby uprzedzić jej przyjście, i udał się do pana Casby.
Flora powitała go bardzo zdziwiona, lecz gdy jej powiedział, z czem przychodzi, najpierw się rozpłakała ze wzruszenia, a potem zaczęła go prosić usilnie, ażeby jej pozwolił stać za uchylonemi drzwiami, kiedy będzie rozmawiał z Emi.
Artur z uśmiechem skinął tylko głową, gdyż właśnie maleńka Dorrit ukazała się na progu.
Ze zdziwieniem podniosła oczy na Artura i pobladła, ujrzawszy wyraz jego twarzy.
— Co się stało, panie Clennam? — zapytała z trwogą.