Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Zamknęła pokój na klucz, aby nikt się nie dowiedział o jej nieobecności. Następnie poomacku zeszła ze schodów. Na dole zapaliła lampę i otworzyła drzwi zabranym kluczem. Wreszcie, skorzystawszy z spostrzeżonych ruchów, dotarła do szukanej komory.
Wzięła się natychmiast do pracy; otworzyła szafeczkę i, jedną po drugiej wszystkie, szuflady. Leżące w nich papiery były niesłychanie ważne dla jej pracodawcy, Juareza. Zaczęła sporządzać odpisy z najcenniejszych dokumentów. Pisała z niezwykłą szybkością, a jednak ledwo zdążyła zakończyć przed świtem.
Jeszcze przed ukończeniem pracy usłyszała dźwięki ludzkiej mowy. Jęła nasłuchiwać. Dźwięki dochodziły z kąta. Skoro oświetliła kąt lampą, zauważyła otwór w rodzaju ścieku. Było rzeczą pewną, że otwór ten łączy się z drugim pokojem, w którym rozmawiano.
Emilja nachyliła się i nasłuchiwała. Teraz dobiegały wyraźnie dźwięki męskiego i kobiecego głosu. Przystawiwszy ucho do otworu, zrozumiała słowa:
— Czy ufasz całkowicie doktorowi? — pytał głos kobiecy. — Sądzę, że należy być przezornym, ojcze!
— Nie lękaj się o mnie Józefo. Nie łatwo oszukać Pablo Corteja. Wszak wiesz o tem!
— O, czyż nie doświadczyłam w czasach ostatnich, że istnieją ludzie, którzy nas przewyższają?
— To był szereg niezwykłych, fatalnych zbiegów okoliczności, ale już się nie powtórzy. Zamierzałem przedewszystkiem spróbować sojuszu z Juarezem. Gdyby mi się powiodło z Anglikiem i jego ładunkiem, prezydent przyjąłby nas z otwartemi rękoma i byłby zmuszo-

13