Strona:PL Karol May - Klasztor Della Barbara.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.

— O nie!
— W takim razie będę opowiadał dalej. — Otóż do tego starego sennora przybyli dwaj mężczyźni i zażądali, aby im dał truciznę, która sprowadza obłęd. Nie ukrywali, że jest przeznaczona dla cesarzowej. Mimo to otrzymali ją, oczywiście po zapłaceniu pewnej sumy, której wysokość jest mi nawet znana.
— Czy to nie bajka, nie wytwór fantazji? — rzekł starzec, któremu pot wystąpił na czoło.
— O nie! Cesarzowa została otruta. Trucizna działała powoli, przygotowując nadejście obłędu. Cesarzowa musiała odwiedzić drugiego cesarza, który decydował o jej koronie. Chciała go prosić o spełnienie pewnej prośby, cesarz nie spełnił jej jednak. Wkrótce potem straciła zmysły.
— Może choroba wynikła wskutek rezultatu podróży?
— Tak mówiono i tak mówią dotychczas. Ale wtajemniczeni wiedzą, jak się rzecz miała. Nie przeczuwacie, kim są ci wtajemniczeni?
— Nie.
— Należy do nich kilku przywódców naszego tajemnego związku. I ja jestem wśród nich. Nie wie pan, o jakiej casarzowej mówiłem?
— Przeczuwam — wykrztusił stary.
— Więc mogę nie wymieniać. A nie przeczuwacie, kto dawał i mięszał truciznę?
— Nie wiem.
— Trucizna zawarta była w flaszeczce z czarnego szkła.
Starzec stęknął ze strachu.

69