Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

— Byłeś już nad Cienistym Źródłem i znasz drogę. Spotkamy się w odległości dziesięciu wystrzałów od źródła. Tam będę na ciebie czekał. Skoro się zbliżysz, wypalisz z niedźwiedziówki, ja zaś odpowiem ci wystrzałem ze swej srebrnej strzelby. Znamy dokładnie głosy naszych strzelb, łatwo się więc spotkamy.
— Dobrze. W każdym razie nie wrócimy tu później?
— Nie. Nasi muszą za nami podążać. Jeszcze w nocy wyruszą wraz z jeńcami. Spotkamy się w godzinę po świcie. W tym czasie Mogollonów już nie będzie nad źródłem. Zanim wyruszę, napoję konia.
— Powiedz Nijorom, aby sprowadzili resztę koni!
Oddalił się na południe, dokąd wysłaliśmy wierzchowce. Sprowadzono je wkrótce. Napoiwszy swego rumaka, Winnetou odjechał w galopie. Był to najlepszy wywiadowca na dzikim Zachodzie.
Ponieważ byliśmy zmuszeni dosyć długo obozować nad Głębokiemi Wodami, przeto postaraliśmy się rozstasować jak najwygodniej. Mniej wygodnie było jeńcom w pętach; nawet Judytę związaliśmy, skoro tylko ocknęła się z omdlenia. Zajął się tem Długi Dunker, który niewiele sobie z nią robił ceregieli. Był tak złośliwy, że położył ją przy Meltonie na trawie. Kiedy zwróciłem na to uwagę, rzekł:
— Czy sądzi pan, że to może nam zaszkodzić, sir?