Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz odezwał się Apacz:
— Kiedy coś mówi, lub czyni mój brat Shatterhand, należy to przyjąć tak, jakgdybym ja mówił, lub czynił. Moi bracia niech się pogodzą i nie mówią o tej sprawie, dopóki Old Shatterhand nie zobaczy Głębokich Wód.
Miał słuszny powód do takiego żądania. Dlatego zamilkłem. Zresztą, osiągnąłem swój cel, mianowicie dowiedziałem się, co myśleć o okrucieństwie czy humanitarności Nijorów, o ile wogóle wyraz humanitarność da się zastosować do Indjan! — —
Długi nasz wąż posuwał się szybko, bez skrętów, po gołej skale. Dookoła nie widać było ani źdźbła trawy, dlatego zdumiałem się, skoro naraz zobaczyłem las, lub mówiąc właściwiej — lasek, w kształcie wydłużonego koła.
— Oto Głębokie Wody — rzekł Winnetou, wskazując w kierunku lasu
— Pośrodku? — zapytałem.
— Tak.
— A więc jest to, jak się zdaje, pozostałość po dawnym kraterze.
Przybyliśmy ze wschodu. Winnetou zakreślił łuk, aby wjechać w las ze strony południowej.
— Poco ta droga okrężna? — zapytałem.
— Ponieważ Mogollonowie przybędą z północy, a nie powinni zobaczyć zawczasu naszych śladów.
Było to dość dziwną rzeczą, że już pierwsze drzewa rosły tu wybujałe. Brak było stopniowego