Strona:PL Kazimierz Gliński - Bajki (1912).djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy nędza, choroby i inne nieszczęścia nawiedzały lud, rycerzom podwładny, u »Niepokonanego« sioła bogactwem kwitnęły, kmiece chałupy śnieżyły się wśród drzew wiśniowych, wesoła nuta kosiarzy i żniwiarzy rozbrzmiewała na niwach i polach plennych, w innych zaś dobrach rycerskich głód, smutek i opuszczenie!... A niech się tam cieszy z chłopów bogactwa i niech nawet z kmieciówną się ożeni, rycerzowi o sercu zajęczem nikt z herbownych ręki nie poda.
W państwie króla był spokój, codziennie niemal na dworcu odbywały się igrzyska, gdzie łamały się kosteczki rycerzy i zęby wylatywały, dobrowolnie — panom, niedobrowolnie — służbie. Wszyscy weseli byli — jedna królewna smutna. Zapytana przez króla-ojca o smutku przyczynę, rzekła ze łzami:
— Kochałam rycerza dzielnego, a zła wróżka wyjęła mu z piersi lwie serce a zajęcze włożyła.
Starali się o rękę pięknej królewny hrabiowie i baronowie, książę zamorski swatów przysyłał, ale ona: nie i nie!
Król turniej wspaniały wydał, do »Niepokonanego« list zapraszający napisał; królewna dopisek zrobiła: »Przyjdź a popraw się!« — lecz ten odpowiedział:
— Boję się krwi, boję się mieczów dobytych.
Królewna zapłakała, później śmiać się zaczęła, a później... oddała rękę księciu zamorskiemu.
Aż oto wielka wojna wybuchła. Siedmiu królów wypowiedziało bój śmiertelny. Do zamku ściągali rycerze ze zbrojnymi zaciągami swoimi. Tylko do »Niepokonanego« nie doszło zawołanie królewskie: mąż o sercu zajęczem na nic się nie przyda, zresztą odebrano mu pas rycerski, miecz i ostrogę, a kądziel posłano.
Bój rozgorzał.
Grzmiały trąby od świtu do nocy.
Bitwy po bitwach następowały... a wszystkie przegrane. Tysiące rycerzy trupami pola zawaliły, tysiące wróg okuł