Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.

— A jutro pudziemé dalej?
— Bedziemé patrzéć.


∗             ∗

Noc i dzień wypoczywał Wodny Kuba ze swojemi dziewkami. Już się i kozina poczęła kończyć. Po drugiej nocy rano popłoch sie zrobił w Batyżowcach, we wsi. Z trzody, co się pasła po pod Tatry, zginął wół. I popłoch jął sie szerzyć po okolicy. To kupca wędrownego coś napadło w lesie, zabiło i obrabowało, to się do wsi, albo i do miasteczka podkradło i zabrało, co mogło, to z trzody ginęły woły, krowy, owce.
Kto?! Co?!
Zbójniki z Polski spadły z za Tatrów na dziedziny, obrabowały karczmę, albo dwór, albo ukradły byczka — i uciekły, zkąd przyszły, ale to siedziało w miejscu. Gdzie?