Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/080

Ta strona została uwierzytelniona.

którą zawsze ze sobą nosiła, przyczém śrubka odpadła od ołówka; szukano jéj napróżno; wtedy Odyniec zaczął pisać wierszyk na ton i miarę piosenki ludowéj o pastuszce gęsi, która włócząc się dzień cały po wsi z bębenkiem: „bębenek zbiła, gąski zgubiła“, a potém łamiąc ręce lamentowała: „ach! ja nieszczęsna, com ja zrobiła!“... Z powrotem z Albano Mickiewicz, zachwycony przepysznym zachodem słońca, „prozą improwizował dytyramby“; a wracał w powozie razem z paniami...
Podczas wycieczki do Subiaco w Abruzzach, gdzie droga prowadzi nad brzegami spadzistego Anio, szedł poeta znużony przy płochliwym mule Henryki; gdy panna zwracała jego uwagę na piękne okolice i szumiące kaskady, odpowiedział:
— Co mi tam kaskady, ja wolę patrzyć w błękitne oczy pani!
— Nie mów pan tego — odrzekła Henryka — a któżto niedawno napisał: „kobieto, puchu marny!“
— Kto pani dał to czytać? — zawołał poeta żywo — za młoda jesteś na to; te rzeczy nie dla ciebie..
Do otwartego jednak ze stron obu wyznania ani teraz ani potém nie przyszło. Kochali się, milcząc. Domyślać się można, że przyczyną milczenia ze strony poety była obawa rekuzy.
Hrabia Ankwicz, któremu żona na stosunek obojga oczy otworzyła, nie zaniedbywał niczego, ażeby Mickiewicza od domu swego odstręczyć. Razu jednego opowiadano o pani Guiccioli, mieszkającéj wówczas w Rzymie, jako o byłéj kochance Byrona; hrabia się odezwał: „Piękna mi chwała, żeby kto kiedy wytykał palcem moję córkę, jak dziś wszyscy palcem wytykają panią Guiccioli“. Zmieniał kilkakrotnie miejsce pobytu rodziny, nie mówiąc