Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.
118
GODY HERODOWE.

Po brzegi przelewały się podworce mężczyzn i kobiet od zebranych tłumów. Lały się krwie ofiarne, buchały w górę ognie na ołtarzu całopalnym. Strumienie zaś padającego z góry deszczu nie mogły zagasić płomieni ani ostudzić gorącości modlitewnej.
Z biciem serc czekały setki tysięcy żydów na chwilę, kiedy ukaże się na stopniach Przybytku nowy dostojnik.
Fale kapłanów wypływających z głębi zapowiadały moment oczekiwany. Cisza uroczysta zaległa świątynię, zda się całe miasto. Tylko jęk deszczu i trzask warczących płomieni ofiarnych biły o mury świątyni.
Nakoniec na progu ukazał się Jonates.