Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.
238
POGROMCA.

nił ruchy, których znaczenia nikt by nie umiał odgadnąć.
Żydowski żołnierz struchlał. Wszyscy sądzili, że padł trupem, a on żyw powstał nanowo i miotał się na murach jak szalony.
Co wołał i czego żądał od Rzymian, żadne ucho nie dosłyszało w dzikim poświcie pocisków wyrzurzucanych z kusz i skorpjonów wśród zgrzytu piekielnego łańcuchów i dudnienia straszliwego taranów.
— Sąd ostateczny! — wybiegały okrzyki ze zbielałych ust.
Jezus machnął ręką w stronę Rzymian, jakby ich żegnał, lub, jakby ich odpędzał, i spadł z powrotem z murów.
Przebiegł przez szeregi żołdaków jak wicher bez okrzyku, bez słowa.