Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.
69
MISJA ANANA.

się między kłodami, lub co chwila zapadał w dół.
Wziął się na prawo doliną Tyropojon. Minął most. Wdali na lewo dostrzegł kontury pałacu Asmonejczyków, pod sobą zaś widział w odległości kilkuset kroków płonące ogniska przed Antonją. Strach go zdjął. Nie poznawał okolicy. Wszakże na lewo powinien był mieć wielkie domostwa i bogate sklepy i spichlerze. Tymczasem źrenice jego nie dostrzegały nawet śladu budynków.
Przetarł oczy raz i drugi.
— Czy mię wzrok mami? — pytał sam siebie — wszakże dokoła mnie równina?
Drżąc na całem ciele podbiegł do żołnierzy wartujących pod zamkiem.