Strona:PL Kraszewski - Żacy krakowscy.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

ków tem się tylko zaprzątał; widział to zarówno ks. Czarnkowski z okien plebanii i biskup Samuel z mieszkania swego na rogu Kanonicznej ulicy, naprzeciw którego najwięcej się studentów zbierało do domku gdzie Lew na dole mieszkał. Przekonawszy się tak z tego co widział, jak z tego co mu donoszono, biskup o wyborach do wychodzenia studentów, pospieszył z wiadomością do króla.
Zygmunt August znajdował się razem z Barbarą u królowej Bony. Było to jedne z pierwszych odwiedzin młodej królowej, któremi August starał się przyprowadzić do pojednania matkę swoją z żoną. Lecz usiłowania te jak wiemy napróżno były — nie mógł znieść dumny Bony charakter, aby jedna poddanka śmiała stanąć między nią a synem, i wpływem swoim odebrać jej dawne pierwszeństwo i znaczenie.
Lękała się tego Bona, jak dziecko, które broni za zbliżeniem się obcego swoich zabawek, chociaż mu ich odbierać nie myślą. Łagodność Barbary, jej skromność, powolność, powinny były upewnić ją że się nie miała czego lękać. Biała, złotowłosa, niebiesko-oka Basia myślała tylko o sercu męża, o nowem swojem szczęściu, które ją z uścisków starego Gasztołda oddało młodemu ubóstwiającemu ją królowi, myślała o wszystkiem prócz władzy — nie miała dumy — miłość była jej życiem, była jeszcze młoda; lecz Bona z siebie o niej sądziła i lękała się.
Gdyby nawet miała władzę jaką, Barbara oddałaby ją chętnie całą, byle nią tylko okupić spokojność i ukończyć spory nieznośne z królową matką.
Gdy biskup wszedł, siedziała Bona w oknie, nie patrząc na syna i Barbarę, podparta na ręku, z brwią