Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

lalkę angielską miała nieustannie na piętach moich... kroku by mi uczynić nie dała i słowa powiedzieć... Szczęściem złożyło się przewybornie, Angielka zapłacona za cały rok, pojechała do Londynu, zaklinając się, iż nigdy u nas więcej obowiązków nie przyjmie. Z panem Bogiem! Nie mogłam sobie pozwolić prawić impertynencyj... Mama się znalazła ślicznie, biorąc moją stronę... Zyskuję na tem najdroższą w świecie swobodę...



Dnia 17. Czerwca.

Znam już Karlsbad, jakbym się tu urodziła... Mama pije Sprudel... Mnie chcieli też poić przy tej zręczności jakąś wodą, ale się oparłam. Czuję się zdrową, zupełnie zdrową...
Właśnie w chwili, gdyśmy do obiadu siadać miały, wszedł Baron i na stronie szepnął coś Mamie... Uważałam że zbladła... Milczenie panowało chwilę, zwróciła się ku mnie i rzekła zimno:
— Wiesz — Ojciec twój jest tutaj... Oczyma mnie zmierzyła... ja moje spełniłam... Obiad zeszedł w milczeniu i zakłopotaniu...
Po razy kilka Baron się schylał, coś szepnąć Mamie... Z urywanych słów kilku domyślam się, iż mowa była o panu Oskarze...