Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

Chwilę jakąś stał zmięszany, jakby myśli zbierał....
— Tem bardziej mi pani żal, odezwał się, iż mało jest na świecie kobiet, które by czyniąc toż samo, miały odwagę tak się szczerze przyznać do tego... Żal mi pani...
— Skłonił się.
— Dziękuję za politowanie — rzekłam — ale dziś już nie pozostaje mi nic, tylko mężnie stawić czoło losowi — jaki mi jest zgotowany...
— Nie potrzeba rozpaczać — rzekł chłodno, a ponieważ wyzwałaś mnie pani na szczerą rozmowę, za co jej najmocniej jestem wdzięczny — będę otwartym... Z człowieka najbardziej upośledzonego, postępowaniem cierpliwem, wytrwałem, umiejętnem, wiele zrobić można... P. Oskara wychowanie zaniedbane być musiało, natura nie dała mu wiele — jednakże sądzę, że pani go na korzyść przerobić potrafisz.
— Jak?
— Chciej pani tylko — miej cierpliwość anielską... pracuj nad tem. P. Oskar ma do niej, niewątpię, wielkie przywiązanie, użyj go pani za narzędzie...
Smutnie spuściłam głowę. Przyszło mi na myśl, że już go przerabiano raz w ortopedycznym insty-