Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

Szybkim krokiem wszedł stary do alkierza...
— Nie godziło się, rzekł — znając Oskara... niedołęstwo, robić takiego rozgłosu z prostego... dziwactwa, z którego raczej rozśmiać w oczy mu się należało. — Jedź pani! dopilnowałem aby jej kufrów nie tknięto... Spocznij, namyśl się, i wracaj... Oskar za nią zatęskni, bo już teraz żałuje tego co uczynił, i płacze... Przebaczyć mu należy...
A ciszej dodał: — Zostanę z nim i Jana będę się starał usunąć.
To mówąc pocałował mnie w rękę, i widząc, że nie mogę czy nie chcę odpowiedzieć — opuścił mnie...
Siadłam natychmiast do powozu. Do Sulimowa! Do Sulimowa...



Listopad — nie wiem już który...

Biorę pióro... w moim dawnym pokoiku panieńskim... który mi znowu za przytułek służy... Matkę zastałam chorą... ostatni list mój do rozpaczy ją przyprowadził. Pilska przyjęła mnie w ganku i prosiła aby miała czas ją przygotować, gdyż wielce jest rozdrażnioną. Usiadłam w salonie zaledwie, gdy Baron wszedł blady i pomięszany...