Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

leje, i oczki mu zapadają, i rączęta świecą kostkami... Po nocach nie spi, jeść nie chce... nic go nie bawi i płacze. Tylko u mnie na ręku, główkę złożywszy na moje ramiona, gdy go do siebie przytulę... drzemie trochę spokojny...



Dnia 20. Sierpnia.

Powiedziałam doktorowi... niech mu mojej krwi utoczy, niech zażąda co zechce, niech czyni co tylko możliwe — ja Stasia stracić nie mogę.. Pan Bóg nie będzie tak nielitościwym, aby mi jedyną odebrał pociechę... O! ja nieszczęśliwa...



Dnia 22. Sierpnia.

Staś z aniołami, a ja — ja... na ziemi sama... i życie moje się skończyło... Pozostaje szukać śmierci, i znaleźć ją jak najprędzej... Gdy ostygł... nie chciałam go im oddać... Zdawało mi się, że życie moje tchnę w niego i odżywię...
Niewiem już co się działo ze mną. Musiano użyć siły, aby mnie oderwać od niego. Radca zaraz odjechał... Matka nie mogła przybyć do mnie... Został lekarz, przyjechała Ciotka i Wuj... a teraz Ojciec...