Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

i tego nie puszczę... a ze Strukczaszym moja sprawa... to się załatwi.
Domcia obejrzała się już od stopni powozu.
— Waćpan do mnie prawa żadnego nie masz i mieć nie będziesz... ślub był nie ważny... ślubuj tej, którejś wprzódy przyrzekał.
— Nieważny! powtórzył Strukczaszy.... zdradą i kłamstwem otrzymany. Huk się zrobił, ale stary nic nie zważał, ksiądz ręce rozstawił szeroko.
— Na Chrystusa ukrzyżowanego — stójcież ludzie bez miłosierdzia nad sobą... Rozprawcie się spokojnie... niech konsystorz rozstrzyga... ja z mojego obowiązku kapłańskiego stoję w obronie panny Domicelli. Sam ślub dałem, prawda.... ale matrimonium ratum, rozwód łatwy, bo to jeszcze nie małżeństwo. Kościół był oszukany. Rozjedźcie się i...
Pan młody nie dał mu dokończyć.
— Co jegomość mówisz: ślub nieważny! zawołał cały kipiąc krwią oblany — ślub nieważny! Jam przysięgał, mam świadki, ona przysięgała, słyszeli wszyscy... Ja z siebie igraszki robić nie dam, ani się ulęknę... Ze Strukczaszym to moaj sprawa...
— Klecho jakiś! warknął jeden z towarzyszów pana młodego.
Ksiądz się zwrócił ruszając ramionami.