Strona:PL Lord Lister -02- Złodziej kolejowy.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.
13

— Później: wobec niepłacenia procentów, wszedłem w posiadanie oddanego mi w zastaw majątku.
— Przypomina pan sobie prawdopodobnie, że zmarła zostawiła list do córki?
— Klnę się na Boga — tu bankier podniósł ręce jak do przysięgi — że nie znalazłem żadnego listu!
— Niech pan się nie skarży teraz na los, który pana spotkał — rzekł nieznajomy, mierząc bankiera wzrokiem, pełnym pogardy. Gdyby pan wyznał prawdę gotów byłbym panu dopomóc. Raffles, który dokonał włamania do pańskiego banku, oddał mi znaleziony list.
— To kłamstwo! — krzyknął bankier.
— Ja jestem Raffles — rzekł nieznajomy — Powtarzam, że znalazłem list w pańskiej kasie.
Mówiąc te słowa, nieznajomy zdjął okulary i sztuczną brodę. Bankier spoglądał nań z przerażeniem. Chciał wezwać pomocy, lecz uprzedził go Raffles.
— Jeżeli piśnie pan tylko słowo, opowiem władzom o wszystkich pańskich sztuczkach. A wtedy nie wyjdzie pan prędko z więzienia.
Raffles nałożył z powrotem sztuczną brodę oraz okulary i usiadł na krześle.
— Ma pan jeszcze pięć minut do namysłu.
Pod bankierem ugięły się nogi.
— Przyznaję się, — rzekł drżącym głosem — to ja skradłem list.
— Czy tylko list?
Zapanowało milczenie.
— Nietylko list... skradłem również i diamenty, które pan znalazł.
— Podoba mi się pańska szczerość — rzekł Tajemniczy Nieznajomy — Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Jeśli podpisze pan ten dokument, pomogę panu do odzyskania wolności. Musi pan jednak uczynić to, czego od pana żądam.
— Zgadzam się z ochotą...
Bankier przebiegł oczyma pismo, które Raffles wyjął z teczki.

Przyznaję, że skradłem diamenty, należące do miss Hetty Brown i przywłaszczyłem sobie milion funtów sterlingów, powierzonych mi przez depozytariuszy. Zobowiązuję się niniejszym zwrócić wszystkim mym wierzycielom ich pieniądze za pośrednictwem Johna C. Rafflesa. Zwalniam ponadto ze wszelkich zobowiązań w stosunku do mnie właścicieli ziemskich, którzy płacili mi lichwiarskie procenty. John C. Raffles zobowiązuje się ze swej strony nie donosić o powyższym władzom sądowym oraz dopomóc mi do odzyskania wolności.

Zimny pot perlił się na czole bankiera.
— Nie mogę tego podpisać, panie Raffles — westchnął — Nie mam już pieniędzy. Wykradziono mi je w pociągu.
Tajemniczy Nieznajomy wybuchnął śmiechem:
— Nie kazałbym panu podpisywać zobowiązań, gdybym nie wiedział, że będzie je pan mógł wykonać. Ja mam pański milion.
— Pan? — bankier spojrzał ze zdumieniem — W jaki sposób?
— W bardzo prosty: Oświadczył pan inspektorowi Baxterowi w Londynie, że skradłem u pana milion funtów. Wiedział pan dobrze o tym, że to nie prawda. Żeby więc uzgodnić to oświadczenie z rzeczywistością, skradłem panu później milion.
— A więc to pan był owym złodziejem kolejowym?
— Tak jest, panie Wolf.
— To pan mnie wtrącił do więzienia?
— Tak. — Zdobyłem się na ten żart.
Bankier zawył z wściekłości.
— Stop! — rzekł Raffles — Niech pan nie zapomina, że w oczach świata pan jest w dalszym ciągu złodziejem kolejowym. Nie odbiega to tak dalece od rzeczywistości, ponieważ pieniądze, które miał pan przy sobie, były istotnie przez pana skradzione. Jeśli kiedykolwiek wróci pan na uczciwą drogę, będzie pan mnie to miał do zawdzięczenia. Czy zgadza się pan teraz podpisać dokument?
— Ale gdzież milion funtów?
— Będzie on do pańskiej dyspozycji w Londynie, aby mógł go pan zwrócić wierzycielom.
— Czy może mi pan przysiąc na to?
— Nazywam się John C. Raffles! — rzekł dumnie Tajemniczy Nieznajomy.
Felix Meyer-Wolf spuścił oczy.. Wziął pióro i drżącą ręką położył swój podpis. Raffles włożył dokument do kieszeni, pożegnał się, wezwał dozorcę i opuścił celę.

Rozprawa

Trzy dni minęły od czasu wizyty Tajemniczego Nieznajomego. Bankier Meyer-Wolf, drżący i skurczony ze strachu, zasiadł na ławie oskarżonych. Przestał wierzyć, że Raffles dotrzyma swej obietnicy.
Przewodniczący otworzył posiedzenie sądu. Przewód trwał dość krótko. Z ław, przeznaczonych dla publiczności dochodziły do uszu bankiera nieprzyjazne pomruki.
— Czy w dalszym ciągu utrzymuje oskarżony, że nie jest złodziejem kolejowym? — zapytał przewodniczący.
— Tak — odparł oskarżony cichym głosem.
— Czy ciągle upiera się oskarżony przy tym, że jest bankierem Felixem Meyer-Wolfem z Londynu?
— Tak.
— Radzę się przyznać. Szczere przyznanie będzie poczytywane oskarżonemu za jedyną okoliczność łagodzącą.
Bankier skurczył się jeszcze bardziej.
— Świadek Felix Meyer-Wolf z Londynu, na którego szkodę popełnił oskarżony kradzież!
Woźny wywołał kilkakrotnie nazwisko. Za każdym razem oskarżony miał ochotę odpowiedzieć: Obecny. Po krótkim poszukiwaniu woźny powrócił na salę:
— Świadek nie stawił się — zameldował.
— Czy wezwanie mu doręczono? — zwrócił się przewodniczący do protokulanta.
— Tak jest — otrzymaliśmy z Londynu recepis zwrotny, podpisany przez bankiera.
Na wezwaniu zwrotnym istotnie figurował podpis bankiera, pod pieczątką firmy.
— Oto jeszcze jeden dowód przeciw panu — rzekł przewodniczący, zwracając się do oskarżonego. — Świadek, niestety, nie stawił się przed sądem, lecz przesłał nam podpisany przez niego recepis zwrotny, opatrzony nadto pieczątką firmową.
— To niemożliwe! — wykrzyknął bankier!.
— Oskarżony może się o tym naocznie przekonać.