Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/140

Ta strona została przepisana.

45.  „„Najpierwszy z mężów, którego nazwisko[1].
Fama grzmiąc niosła pod niebios sklepienia,
Tutaj wieczyste znajdzie grobowisko
Z tajemnych bożych wyroków zrządzenia:
Choć Turków flotę grążył w topielisko,
Choć blask trofeów skroń mu opromienia;
Choć równie znają moc jego żelaza
I gród Quiloi i dumna Mombaza.

46.  „„I inny jeszcze, miłości i sławie
Niosący służby, mąż głoszon przez famę[2],
Z którego losy połączył łaskawie
Przychylny Amor młodą, piękną damę:
Gdy w państwo moje wkroczy na swéj nawie,
(Snać czarne losy zagnały go same),
Ujdzie rozbicia, ale jeno gwoli
Straszniejszéj męce i sroższéj niedoli.

47.  „„Ich wielkich uczuć owoc święty, błogi, —
Dziatwa — rodzicom w oczach wymrze z głodu;
A śliczną matkę Kafr dziki i srogi
Odrze z szat: — tutaj pieszczone od młodu
Wiotkie jéj członki wystawi los wrogi
Na zmiany wichrów i skwaru i chłodu,
Tu delikatne nóżki pięknéj pani
Nieraz dotkliwie wrzący piasek zrani.

48.  „I o ich doli wieści w świat pobiegą
Aż ku ojczystéj luzyjskiéj krainie,
Jak kochankowie odarci z wszystkiego
Kryli się w dzikiéj kolczastéj gęstwinie;
Głazy zmiękczając łzami smutku swego,
Aż duch swe skrzydła anielskie rozwinie
Z ciał w ostateczne zjętych uściśnienie
I rzuci śliczne, lecz nędzne więzienie““.

49.  „Chciał potwór daléj szerzyć przepowiednie
O losach naszych, lecz ja się porwałem:
„„Kto jesteś? — wołam — skąd te dzikie brednie?
O ty straszliwy, tak poczwarny ciałem?““
Spojrzał złowrogo, sina warga blednie,
Ryknął okropnie, aż w sercu struchlałem,
I, jakby moje ciężyło pytanie,
Tak głuchym głosem odrzecze mi na nie:


  1. Franciszek Almeida, pierwszy wice-król Indyj Wschodnich, powracając do ojczyzny, już był opłynął „Przylądek dobréj nadziei” i zatrzymał się w zatoce Saldagna, kiedy wmieszawszy się w kłótnię między swemi ludźmi a krajowcami, zabity został.
  2. Manuel da Souza, gubernator miasta Diu, wracał do Europy z żoną swoją, prześliczną Eleonorą de Sa, i wielkiemi bogactwy. U przylądka „Dobréj nadziei“ zerwała się burza i rozbiła statek. Część załogi znalazła śmierć w falach, reszta dostała się na brzeg pusty i dziki, gdzie Manuel wraz z żoną i trojgiem dzieci zginął nędznie, jak to Camoens opisuje. 26-ciu Portugalczyków ocalało z całéj wyprawy: szczęśliwym trafem dostali się do wioski etyopskiéj, której lud prowadził handel z Portugalczykami; stąd zabrano ich na okręty i odwieziono do ojczyzny. Oni to zanieśli do Europy wieści o nieszczęśliwych losach Manuela i jego rodziny.