Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/70

Ta strona została przepisana.
— 64 —

— Mogę tylko powtórzyć to, com ci już raz powiedziała: odejdę ztąd jeśli rozkażesz, ale gdy mi dajesz do wyboru, zostanę, na zawsze zostanę przy tobie!
I znów zdawało się, że ją do serca swego przyciśnie, a jednak powstrzymał się i szedł w milczeniu obok niej.
— Wierzę ci dziękuję — rzekł wreszcie. — Okropne dni przeszedłem, dręczony niegodnemi podejrzeniami; widzę to dziś jasno, że myślą ciężko cię obraziłem a przecież... Przerwał, jakby mu tchu i słów brakowało; po chwili ciągnął dalej:
— Kamillo, czy nasza nieufność wiecznie trwać będzie?
— O nic goręcej się nie modlę i niczego serdeczniej nie pragnę, jak właśnie końca naszych wzajemnych nieporozumień — szepnęła rumieniąc się młoda kobieta.
Pochwycił jej rękę gwałtownie, lecz zamiast pojednać się ostatecznie i pocałunkiem zakończyć długotrwałą niezgodę, jednem pytaniem zepsuł wszystko na nowo.
— Powiedz mi więc, jaki był pierwszy powód tych nieporozumień? co wtedy stanęło między nami? Prosiłem cię, pamiętasz, żebyś przedemną żadnych nie miała tajemnic, a ty odwróciłaś się zmieszana, nic mi nie przyrzekając. Dla czego odrzuciłaś moją prośbę? Dla czego powiedziałaś mi: to niepodobna.