Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/86

Ta strona została przepisana.
— 80 —

— dodała ciszej — odpycha mnie i przeklina, mówi niestworzone rzeczy, robi mi najokropniejsze wyrzuty za jakąś zbrodnię, którą niby popełniłam... Nie rozumiem go.
— Nie lękaj się, drogie dziecko, niech się wygada do woli; za kwadrans będzie tu doktor, a ja obiecuję ci, doglądać go najtroskliwiej. Ale teraz musisz mi powiedzieć... Wybacz kochany poruczniku, że na chwilę odchodzę, ale mamy z żoną wiele... wiele do pomówienia, z powodu właśnie dzisiejszej katastrofy. — Tu spojrzał z uśmiechem na Kamillę. — Może pan zechcesz tymczasem zajrzeć do mego szwagra; już ochłonął zapewne z wojowniczego zapału:
— Do... pańskiego... szwagra?
— No, naturalnie, do Bronisława.
— Więc to jest...
— Brat mojej żony.
Kamilla raz jeszcze rzuciła okiem na śpiącą Alinkę. Bronisława przeniesiono do przygotowanego dlań pokoju.
Mąż i żona stanęli w zagłębieniu okna, dziwnie uspokojeni i szczęśliwi, chociaż jeszcze nie przyszło do wyjaśnień. Po chwili milczenia Kamilla opowiedziała mężowi, co było od roku przyczyną tylu wzajemnych nieporozumień i przykrości, a co my czytelnikowi treściwie powtórzymy.