Strona:PL Marek Aureliusz - Rozmyślania.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.
174
KSIĘGA XI

dasz i tego, jaki to ma być cel ten. Jak bowiem nie wszyscy ludzie mają ten sam sąd o tym, co gdziebądź większość uważa za dobro, ale tylko o rzeczach pewnych, t. j. o tych, które są ogólnie za dobre uznane: tak i cel należy sobie postawić społeczny i państwowy. A kto skieruje ku niemu wszystkie swe dążenia, ten w całym swym postępowaniu zachowa jednostajność, a zatym i sam zawsze będzie tym samym.
22. Przypomnij sobie mysz wiejską i domową i jej strach i obawę.
23. Sokrates nazywał wierzenia tłumu Lamiami, strachem dla dzieci.
24. Lacedemończycy stawiali podczas uroczystości dla gości ławy w cieniu, a sami siadali, gdzie wypadło.
25.[1] Sokrates tak się usprawiedliwiał przed Perdykkasem z tego, że go nie odwiedza: „Nie odwiedzam cię, by nie upaść pod ciężarem największej hańby, t. j., że nie mógłbym ci się za dobro otrzymane odpłacić”.
26.[2] W pismach Efezyjczyków był przepis, aby zawsze mieć w pamięci jednego ze starych miłośników cnoty.
27. Pytagorejczycy polecali z rana popatrzeć ku niebu, abyśmy sobie odświeżyli pamięć o tych istotach, które zawsze w myśl tych samych praw i zawsze w ten sam sposób dzieło swe czynią, i o ich porządku i czystości i jasności, żadna bowiem zasłona nie zasłania gwiazdy.
28.[3] Jaki był Sokrates w kożuchu, gdy Ksantypa w jego płaszczu z domu wyszła! Jak mądrze przemówił do przyjaciół, którzy ze wstydu się cofnęli, zobaczywszy go w takim stroju!

29. Nie przedtem zaczniesz innych uczyć pisania

  1. 25. ...przed Perdykkasem... Marek Aureliusz pomieszał Perdykkasa z jego synem Archelaosem. Powinno więc to zdanie brzmieć:
  2. 26. Efezyjczycy — szkoła Heraklita.
  3. 28. Jak mądrze przemówił... Oczywiście, że nie szata stanowi człowieka.