Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 082.jpg

Ta strona została przepisana.

dził, jam schrześcijaniła ciebie. Tyś był, jako Jan, który w zakonie żył wpierw, niżby zakon uczyniony został.
W zaraniu czasów i w przededniu bożym uczyły cię pacierza pól zbożowych szumy, a anioł Pański ciszy i smętności po łanach twoich wiał i zwiastował tobie. Lilie twoje i róże białe twoje te szeptały: »Ave...«
— Nie czciłeś Molocha ani Serapisa; nie kłaniałeś się wężowi, ziejącemu ogniem.
Świątki twoje wiosenne były i zielone majem; miód i kołacz był objatą twoją.
Więc kiedym ci ścieżyną polną i bławatkową miedzą rajskie poselstwo przed chatę przywiodła, nie upadłeś na twarz z dziwu ni z przestrachu. Aleś chleb z aniołami łamał i za stół je lipowy pobok siebie sadzał. A czego mocarz świata bez drżenia nigdy nie czynił, tyś uczynił, kmieciu!
I naczęłam ci króle twoje w siermiędze lnianej i w postołach z łyka, którzy, nimby rękę do berła ściągnęli, wpierw zatykali lemiesz na uwrocie skiby.
I wywiodłam ci króle twoje z pod słomianej strzechy i z pod nizkiej, a w których nie królewskość tego lub drugiego rodu leżała, lecz królewskość ludu.
Majestat to był oraczów twoich i siewaczów twoich, którym ci w Piastach na tronie sadzała. A w Jagiellonach sadzałam na tronie rycerską chwałę twoją i tryumf pokoju.
Uróść ci dałam pod królami twoimi w sławę i w cześć.
Jako w ojcowym domu i na ojcowym chlebie syn rośnie, uróść dałam tobie, a tyś ranie odział purpurą naigrawania, a koroną cierniową zraniłeś głowę moją!...

LUD.

Moja wina! Moja wina! Moja bardzo wielka wina!