Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 345.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

„Księżna Amina, z modremi oczyma
I śnieżną szyjką, jest wcale niczego!
Jakaś tam wprawdzie plotka jej się trzyma...
Ale, że osy owocu kwaśnego
Nie ruszą, tylko słodki, zatem niema
Sobie co robić tak dalece z tego!
Wszak nieraz żony najlepsze bywały
Z tych, co w panieńskim stanie wyszumiały.

„Tak — last not least — Trebizondu słońce,
Jak książe widzi, wszystkie tu zaćmiewa!...
I choć kaprysów różnych ma tysiące,
Choć sługi płaczą, chociaż wieść opiewa,
Że jej wybryki są nieraz gorszące,
Choć spazmy na dzień cztery razy miewa,
Przecież wiadomo, że im głębsze cienie,
Tem gwiazda rzuca świetniejsze promienie.

„Jeśli mam radzić — radzę: bierz ją, panie!
Dworski obyczaj uskromi i żmiję.
Gdyby tak chłopu, co z żoną posłanie
I misę dzieli — i codzień ją bije —
To bardzo wierzę, że takie kochanie,
Jak łańcuch, wkrótce przetarłoby szyję.
Lecz księciu, który ma własne pokoje,
Nic się nie stanie, gardło daję moje!