Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie V Z mojej księgi 175.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
XII.


Przyszły dni ciężkie, byliśmy zdradzeni.
Skośne spojrzenia, nakształt długich cieni,
Padały na nas, zimne i kolące...
Jam koił, tulił ptaszę moje drżące,
Ale sam w duszy pokoju nie miałem...
Pełno się wokół ocknęło zawiści:
Żółty tulipan uniósł się z łodygi
I całem z gniewu zadygotał ciałem...
Brzydka makówka, co nie miała liści,
Sąsiadce plotkę prawiła na migi...
A cały ogród tak pełen był szumu,
Żem już odchodził prawie od rozumu,
Jak to uciszyć, jak to uspokoić?

Sny gorączkowe zaczęły mi roić
Dziwne fantazye... To niby na łące
Widziałem czarne węże pełzające,
A ona była jaszczureczką małą...
To znowu we śnie mi się wydawało,
Że gdzieś, za światem, była chatka nizka,