Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/240

Ta strona została przepisana.
mnie — w piekło zapadłem! Huragan wyje — głowa jakby świętego Jana w mroku — wśród pochodni morderców! O plamo jedyna na honorze wojownika!...
WAREGOWIE: Zemścijmy Nikefora!
J. CYMISCHES: Walczmy!
(Wpada Bazyli Eunuch bocznymi drzwiami).
BAZYLI EUNUCH: (do Waregów) Barbarzyńcy, złóżcie broń. Bizancjum woła nowego władcy. Święty Bazileus Jan! długich lat!
(Do Waregów, którzy wyrąbali drzwi i gotowi się rzucić).
Wy co? jesteście tu obcy — to są nasze sprawy. Nie macie obowiązku mścić jego śmierci — to nie wasz był konung — honor wasz przeto jest nienaruszony. A choćbyście nas zmogli — miasto jest zbudzone i was wyrzezają! Moich 3000 niewolników i dwadzieścia tysięcy eunuchów pałacowych — i wszystkie zjednoczone cyrki i setki tysięcy mnicha z monasterów przeciwko Wam? Słyszycie dzwony?
(Straszne jęki dzwonów).
WAREGOWIE: Tak — on już nie żyje — mścić niema dla kogo.
(Wychodzą).
BAZYLI EUNUCH: Jaki tam szatan uderzył we dzwony? Czy nie Atanazy, wierny Nikefora? Gdym tylko ujrzał głowę na baszcie, ogłosiłem ludowi oswobodzenie z ucisku tyrana. Miasto zaczęło wrzeć partja Nikefora była potężna, lecz wydałem edykt, aby mieszkańcy zamknęli się w domach i nie czynili nowości. Każde wyjście na ulicę jest karane śmiercią. I miasto zatrwożone udaje, że śpi. Ulice puste.
(Podaje mu pergamin)