Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/242

Ta strona została przepisana.
nigdy! (cicho) Oczy te zgasnąć muszą! (głośno) Morderczyni, wydaj swych współwinowajców! weźcie ją na tortury.
PATRYARCHA: (do J. Cymischesa) Zakazują Ci przyjmować Ciało i Krew Pańską... hańba!... hańba!... Chyba, że wszystkie dobra mają być zwrócone św. Synodowi. Biskupi mają być zwolnieni od władzy nad nimi Tronu.
J. CYMISCHES: (z udaną słodyczą) Rad jestem, Ojcze święty, że Trójca wybrała mnie swym lichem narzędziem. Oto nowelle Exaugustosa Nikefora przeciwko władzy i majętnościom kościoła. I takowe drę.
PATRYARCHA: Wydasz mi głównych winowajców... Usprawiedliw się!
BAZYLI EUNUCH: Słusznie. Uderzył Balantes mieczem Nikefora, Akypotheodoros zawiesił głowę na wieży.
Tych dwóch weźmiemy na tortury i zetniemy. Lud niechaj się dowie o wymiarze Sprawiedliwości.
J. CYMISCHES: Przysięgam, że ręki nie położyłem na Nikeforze. Fortunę mą całą oddaję na szpitale. Będę sam oglądał rany chorych... Wesprę rolników, cierpiących głód i dyjarję z powodu nieurodzajów!
PATRYARCHA: Puszczam Cię w pokoju, Synu!
(ukazując Teofanu)
A z tą co?
X. TEODORA: Do klasztoru — na kresy państwa!
J. CYMISCHES: Teodoro, jesteś, bądź co bądź, Porfyrogenetka. Należy ci się tron. Połączmy nasze losy.
X. TEODORA: Znam cię — i wiem, że nie czekają mię radości, lecz zmiażdżyłam pierwszą pod sklepieniem nieba kobietę tych czasów!