Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/292

Ta strona została przepisana.
Król.

Wiem, wiem o całéj intrydze...

(n. s.)

Co począć! Wyjścia nie widzę.

Henryk.

Że ją kochałem, wiesz zatém
Jeszcze z nim nieożenioną.
Czyż przez to zadarłem z magnatem,
Z tym wasalem?

Król.

Milcz, przeklęty!

Henryk.

Zanim była jego żoną,
Była...

Król.

Ani słowa daléj —
Wszystko to fałsz i wykręty
Wynalezione w zamiarze
Ujścia mym gniewom. Infancie,
Nie będę nanowo wszczynał
Badania. Znasz ten puginał?

Henryk.

Mój jest; bez niego wróciłem
Do pałacu jednéj nocy.

Król.

I nie pomnisz, gdzie ci zginął?

Henryk.

Nie, królu.

Król.

Przypomniéć muszę.
Tam gdzie mógł ci wydrzeć duszę
I tylko pierś ci wyminął
Przeto, że się znalazł w mocy
Nieskalanego wasala.
Nie widzisz, że zemstą włada
Człowiek, co choć obrażony,
Pierś i broń u nóg mych składa?
Spójrz na ten sztylet złocony.
Hieroglif to, co się pali
Złotemi pisząc głoskami
Twą winę, skarżąc się na cię.
Wierzę mu; przejrzyj się, bracie,