Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.

z powodu przykrego zapachu, jaki wydają, a może, że i z natury zbyt są dzikie.
Borsuk za to oswaja się z łatwością. Mówię to z doświadczenia, mam bowiem sam jednego, który ani pod względem oswojenia, ani pod względem pojętności niczém się od psa nie różni. Przechodząc raz szarą godziną przez zarośla, spostrzegłem go o kilkanaście kroków od jamy, i zastąpiłem mu drogę. Zabawne to pękate stworzenie, samo nie wiedziało co zrobić; uciekać bowiem, z powodu nadzwyczaj krótkich nóg, nie może, w pobliżu nie było nigdzie drugiéj jamy, grunt zaś latem zbyt jest zeschnięty, aby się mogło zaraz zakopać. Otóż, z pomocą sznurka i zdjętego surduta, udało mi się po długiéj i walecznéj ze strony biédaka obronie, schwytać go wreszcie i zaciągnąć do domu. Był to młody, roczny może samiec, pokryty piękném futrem koloru szopów, z białym łyskiem na głowie i czarniawym pyszczkiem. Przez parę dni siedział zwinięty w kłębek w moim pokoju, mrucząc groźnie, gdym się do niego zbliżał, jadł jednak co mu było dać, gdy nikt na niego nie patrzył. W nocy robił wiele hałasu, biegając po pokoju i stukając olbrzymiemi pazurami o podłogę, jakby obcasami. W kilka dni potém stracił już dzikość, a w tydzień może, gdym się do niego zbliżył, przewrócił się nagle na grzbiet, a machając nogami i warcząc, począł okazywać swoję radość. Zacząłem się z nim bawić: dałem mu rękę, on zaś udawał że ją gryzie, zupełnie jak młody psiak.
Jestto stworzenie bardzo pojętne i łagodne, a przytém, jakkolwiek niecierpi wody, bardzo czyste. Porządku i obyczajności uczy się tak łatwo jak pies. Sypia zwinięty zupełnie w kłąb, tak, że nie widać mu