Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.

szę prozę!“ Rzeczywiście, kto zna łacinę i francuzczyznę, dla tego nauczenie się mowy Cervantesa jest kwestyą, nie lat i miesięcy, ale paru tygodni.
Potrzeba mieć jednak do pomocy jaką sinoritę Amerykę, lub sinoritę Słońce. Zwracam uwagę pedagogów, na tę nowę metodę uczenia języków, dodając przytém nawiasowo od siebie, że im sinorita będzie mniéj piegowata, tém postępy wszelakiego ucznia będą szybsze i większe.
Prócz pisania i uczenia się po hiszpańsku, czytywałem także poważne książki angielskie: wpadł mi naprzykład w rękę przekład Lassala, z którego nauczyłem się wiele. Od czasu do czasu, Horain z San-Francisco, przesyłał mi naszą gazetę i Tygodnik Illustrowany. Była to dla mnie zawsze prawdziwa uroczystość, ale czytując zwykle zbyt łapczywie, kończyłem zaprędko, i potém sam sobie czyniłem gorzkie wyrzuty. Jak stary rumak bojowy, przywykły zamłodu do trąbki, późniéj, ilekroć dźwięki jéj usłyszy, rozdyma nozdrza, jeży grzywę i oczyma iskrzy; tak i ja rozczytując się, to w polemikach, to w poruszanych kwestyach literackich, całą duszą wyrywałem się nieraz do Warszawy, między te stosunki literackie, walki prądów, myśli i osobistości nawet, słowém: w cały ów świat gorączkowy trochę, ale żywy, żywotny, ateński i streszczający w sobie życie duchowe całego ogółu. Bywały chwile, w których myślałem że mi to wszystko obrzydło, w których czułem się zmęczony i utęskniony za naturą, a oto jednak teraz znów dawny nałóg odzywał się z niepojętą siłą.
Chciałbym nieraz zabrać głos w téj lub owéj kwestyi, rzucić swój grosz wdowi do téj lub owéj skar-