Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.4.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

nym. Dostał go za lekcyą, którą umiał doskonale, ale wedle tego co mówił Owicki, zaląkł się i nie mógł słowa przemówić. Utwierdziła się o nim stanowczo opinia, ze był to chłopiec przesiąknięty „wstecznemi zasadami i instynktami,“ tępy i leniwy.
Z dwoma ostatnimi zarzutami, o których wiedział, walczył jak tonący z falą — rozpaczliwie, ale napróżno.
W końcu stracił wszelką wiarę w siebie, wszelką ufność we własne siły; doszedł do przekonania, że wysiłki i praca nadaremna, że musi się źle uczyć, a jednocześnie przedstawiał sobie, co na to powie matka, jaki to będzie dla niej ból, jak to może podkopać jej wątłe zdrowie.
Ksiądz z Zalesina, który czasem pisywał do niego, człowiek bardzo przychylny, ale nieoględny, każdy list kończył słowami:
„Michaś tedy niech pamięta, że nietylko radość ale i zdrowie matki zależy od jego postępów w nauce i moralności“. Pamiętał, pamiętał aż zanadto, bo nawet we śnie powtarzał żałosnym głosem: „mamo! mamo!“ jakby jej błagał o przebaczenie.
Ale na jawie dostawał coraz gorsze stopnie. Tymczasem Boże Narodzenie zbliżało się szybko i co do cenzury nie można się było łudzić. Napisałem do pani Maryi, chcąc ją o tem uprzedzić. Powiedziałem otwarcie i stanowczo, że dziecko jest słabowite, a przeciążone, że mimo największej pracy nie może sobie dać rady, i że prawdopodobnie od świąt trzeba je będzie odebrać ze szkół, trzymać na wsi i przedewszystkiem