Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 155.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Odwraca głowę, odeszła nieco,
Podniosła w niebo źrenice;
Nagle na oczach łezki zaświecą
I róż wystąpił na lice.

A dudarz milczy, brząka powoli,
A wzrok utopił w pasterce,
Utopił w licu, lecz wzrok sokoli
Zdał się przedzierać aż w serce.

Znowu wziął lirę i spory dzbanek,
Miodem pierś starą zagrzewa,
Skinął na chłopców; ci do multanek;
Brząknął, nastroił i śpiewa:

»Komu ślubny splatasz wieniec,
Z róż, liliji i tymianka?
Ach, jak szczęśliwy młodzieniec,
Komu ślubny splatasz wieniec![1]

»Pewnie dla twego kochanka?
Wydają łzy i rumieniec!...
Komu ślubny splatasz wieniec
Z róż, liliji i tymianka?

»Jednemu oddajesz wieniec,
Z róż, liliji i tymianka;
Kocha cię drugi młodzieniec:
Ty jednemu oddasz wieniec.

»Zostawże łzy i rumieniec,
Dla nieszczęsnego kochanka,
Gdy szczęśliwy bierze wieniec
Z róż, liliji i tymianka«.

Na to szmer powstał; różne pogłoski
Pomiędzy ciżbą przytomną:
Tę piosnkę śpiewał ktoś z naszej wioski:
Lecz kto i kiedy — nie pomną.

  1. Te tryolety są wyjęte z poezyj Tomasza Zana.