Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IX.


W przeddzień święta zaczęli zjeżdżać się goście; jedni zatrzymywali się w pańskim domu, w oficynach, drudzy u ekonoma, inni u popa, inni u bogatszych chłopów; stajnie były pełne cugowych koni, wozownie zapchane różnemi ekwipażami. O dziewiątej godzinie rano zadzwoniono na mszę i wszyscy pociągnęli ku nowej, kamiennej cerkwi, zbudowanej przez Cyryla Piotrowicza i corocznie ozdabianej jego sumptem. Zebrała się taka mnogość pobożnych wielmożów, że prości chłopi nie mogli pomieścić się w cerkwi i stali na progu i w ogrodzeniu. Msza nie zaczynała się: czekano na Cyryla Piotrowicza. Przyjechał on w poszóstnej kolasce i dumnie poszedł na swe miejsce w towarzystwie Marji Cyrylówny. Spojrzenia mężczyzn i kobiet zwróciły się na nią; pierwsi dziwili się jej piękności, drugie oglądały z ciekawością jej strój. Zaczęła się msza; domorośli śpiewacy śpiewali na chórze; Cyryl Piotrowicz podciągał, modlił się, nie patrząc ni w prawo ni w lewo i z dumną grzecznością bił pokłony gdy djakon wspomniał o fundatorze tej cerkwi.
Msza skończyła się. Cyryl Piotrowicz pierwszy