Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/43

Ta strona została skorygowana.

Felim wziął srebrną czarkę i skierował się do spiżarni, gdy wtem zaszczekał i radośnie zaskomlił pies, Tara.
— Zapewne to Zeb Stamp — rzekł Felim i otworzywszy drzwi, witał po chwili gościa.
Do chaty wszedł mężczyzna wysokiego wzrostu w butach ze skóry krokodyla, w szarym kapeluszu i w kurtce z jelenia. Za szerokim pasem miał zatknięty długi myśliwski nóż, z boku wisiało pudełko ze śrótem i prochem, za plecami widać było prostej konstrukcji strzelbę.
Przebyłego nazywano Zabulon Stamp, a w skróceniu „Stary Zeb Stamp”. Liczył sobie nie więcej nad lat pięćdziesiąt; wczesne swe lata spędził w dziewiczych lasach w pobliżu ujściu Mississipi, następnie przeniósł się do zachodniego Teksasu, gdzie nadal uprawiał swe rzemiosło, polowanie.
— Dobry wieczór! — rzekł, wchodząc.
— Witamy! — zawołał Maurice, podniósłszy się z łóżka. — Proszę siadać.
Myśliwy z pewnym trudem siadł na krześle, które było tak niskie, że gość miał kolana prawie pod brodą, a strzelba sterczała mu nad głową, jak dzida.
— Piechotą, jak zwykle, mister Stamp? — zapytał gospodarz. — Pan zdaje się nigdy nie poluje konno?
— Konno polują jedynie głupcy — odrzekł myśliwy.
— Lecz w Teksasie jest to przyjęte.