Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/96

Ta strona została skorygowana.

Gdy Mauriceowi było lepiej, Felim wszczął z nim rozmowę, a przede wszystkiem dał wyraz oburzeniu na Olddufferyego, który nietylko, że dał jego panu zły pokój i karmił go najpodlejszemi potrawami, ale odgrażał się, że mister Gerald musi ponieść koszty wstawienia nowych luster i kupna naczynia.
Słysząc to Maurice chętnie zgodził się na poniesienie strat w połowie, ale stwierdził, że w tym celu musiałby sprzedać wszystko, nawet srebrny kubek, ostrogi i broń palną.
— Mister Gerald, a cóż my zrobimy bez broni? — przeraził się Felim.
— Zostanie nam lasso i ono na razie wystarczy. Będziemy polowali na konie, żywiąc się ich mięsem.
— Ha, trudno! Skoro nie będzie nic innego, to i konina dobra. W każdym razie lepsza, niż to ścierwo, którem nas żywi Oldduffery.
Dalszą rozmowę przerwało stukanie do drzwi i wejście służącej, która dźwigała dość pokaźnych rozmiarów koszyk.
— Cóż to jest, Gertrudo? — zapytał Maurice.
— Jakiś nieznajomy gentleman przyniósł ten koszyk i kazał mi go oddać panu.
Gerald kazał Felimowi otworzyć koszyk i ku swemu zdumieniu ujrzał różne wina oraz potrawy i łakocie, poukładane starannie. Ani listu, ani rachunku nie było.
Maurice zachodził w głowę, kto mógł zdobyć się na tak przyjemny i niespodziewany podarek,