Strona:PL Sand - Joanna.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.
122

nóg Joanny. Ręka Tuli opadała na twarz córki; zdawało się, jak gdyby ją ostatnią pieszczotą swoją pobłogosławić chciała, a w skutek tego, cała ludność z Toull i okolicy pod przysięgą twierdziła, że widziano jak ciało nieboszczki się nachyliło aby na progu chaty złożyć ostatni pocałunek na czole Joanny. Cudowność tego zdarzenia i ta okoliczność jeszcze bardziéj powiększyła i uderzającą uczyniła, że pokrycie domu, którego belki już od dawna ogień ukryty przepalił, zaledwie ta cnotliwa dziewczyna o trzy kroki od chaty się oddaliła, z okropnym trzaskiem nad izbą, z której Joanna wyszła, się zapadło, i kłęby dymu i popiołu, i wały dymiącéj się strzechy i drzazg płonących daleko w koło siebie rozwiało.
— Niech się zapada! niech się teraz zapada! — wołała Joasia — niéma tam już nic do ratowania!
Ten widok okropny tak zgromadzone kobiéty i dzieci przeraził, że głośne wydając jęki ze zgrozą i przestrachem się rozbiegli. Joanna podwoiła kroku nietracąc przytomności umysłu, i żaden żar ani szczątek palący jéj niedotknął.
Widok całego tego wypadku wielkie wrażenie zrobił na umysł Wilhelma, tak iż długo potém po dziesięciu latach jeszcze, często w snach go dręczył. Joanna wydała się mu w téj chwili, dopełniając tego czynu dziécięcej miłości wzniosłéj, chociaż dzikiéj, piękna i groźna, gdyby druidka. Straciła bowiem z głowy swój strój płócienny, a długi jéj włos jasny w koło niéj opadał; oczy jéj z dymu zaczerwieniałe pałały jakby obłąkaniem pijaństwa, głos jéj nabrał mocy, a mowa, zwyczajnie powolna i łagodna, teraz krótka i dobitna się stała. Przecisnęła się przez tłum niosąc ciągle trupa, którego