Strona:PL Sand - Joanna.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
137

wał, i wołał za piérwszym brzaskiem dnia: Joasiu moja, wstań Joasiu! wstań moja mała; patrz skowronki już się obudziły, teraz koléj na młode dziéwczęta. A wieczór, kiedym z pola wróciła: otóż jest moja Joasinka, wilki mi ją nie zjadły! — A potém siadałyśmy do wieczerzy, wszystko troje mój paniczu chrzestny, a moja ciotka się ciągle gniewała, a moja matka nie gniewała się nigdy. Zawsze była wesoła, opowiadała nam powiastki, i śpiéwała piosneczki; a potém musiałyśmy się śmiać, moja ciotka i ja; bo téż to śmiać się trzeba było koniecznie! Nie dla tego mój paniczu chrzestny, żebym ja do tego bardzo skorą była. Mówiła mi ona nieraz, że nigdy nie będę miała takiego ducha jak ona. „Ale to nic nie szkodzi,“ powiedziała, „kocham cię tak jak jesteś, moja kochana Joasiu; bóg to taką cię mi dał. A co pan bóg zrobi to i ja jestem z tego rada.“ O bo téż to dobra i poczciwa była z niéj kobiéta! drugiéj takiéj nie znajdzie jak ona. Żeby jej był kto niewiedzieć co o mnie powiedział, toby nie była uwierzyła. Byłaby im odpowiedziała.....
Joanna się żywo do zmarłéj zwróciła; do tych czas mówiła jakby w śnie, ale nagle w chwili zupełnego zapomnienia, że o przeszłości mówi, spojrzała na zwłoki, i słowa na ustach jej zamarły; rzuciła się na ciało zmarłe swéj matki, a długie i boleśne łkania płaczu dobywały się z jéj piersi. Była to jedyna chwila wzburzenia i i słabości, któréj dotąd doświadczyła.
Prostota jéj mowy, zwyczajność obrazów które kreśliła nie zdołały rozczarować młodego barona z tego podziwienia, które powziął dla niéj téj nocy nieszczęsnéj. Wyraz mowy Joanny pochodził z serca prawdzi-