Strona:PL Sand - Joanna.djvu/306

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVIII.
Żniwa.

Dnie, tygodnie całe upływały w pozornej spokojności. Sir Arthur kochał się w życiu wiejskiém i nie długo dał się prosić, aby został całe lato w Boussac. Dziedziczka zamku licząc na to, że wiele ma władzy nad umysłem jéj syna, spodziewała się, że go nakoniec zdoła nakłonić do tego aby wyszedł z téj swojéj niedbałości i wybrał sobie jakikolwiek zawód życia. Wilhelm jednak codziennie więcéj odrazy okazywał od wszelkiego zatrudnienia, które mu narzucić chciano, a matka jego w końcu wyrzec się musiała wszelkiéj nadziei, że go kiedyś w świetnym stanie zobaczy, chyba gdyby mu się bogato ożenić udało. Wodziła go tedy po wszystkich pałacach w sąsiedztwie i spraszała do siebie szlachetne sąsiadki swoje; ale z wielką niechęcią spostrzegła, że Wilhelm, zamiast podziwiać ich wdzięki, niemiał oczów tylko dla ich błędów; a gdy się z temi troskami swojemi grubej pani pod-prefektowéj zwierzyła, ta z największą żarliwością wmówić się w nią starała, że Wilhelm musi miéć jakąś skłonność nie-