Strona:PL Sand - Joanna.djvu/329

Ta strona została uwierzytelniona.
323

waszego domu, jeść wasz chléb, zarabiać wasze pieniądze, i potém jeszcze coś sobie wbić do głowy i zakochać się w moim panie, w moim paniczu chrzestném! A to by grzéchem było wielkim! i nigdy, bóg o tém wie najlepiéj, nigdy tego w myśli nie miałam!
— Dokończ, Joasiu, powiedz wszystko, kiedy już raz jestem skazany na to, abym wszystko słyszał: a gdybym był zakochany w tobie, jak mówisz; gdybym cię błagał, abyś i ty się we mnie kochała, czyliżbyś na to nigdy nie przystała?
— O mój paniczu! nie gadajcie tego; zdawałoby się że to prawda; a gdyby to prawdą było, to bym ten dom opuścić musiała, i odejść daleko, bardzo daleko, do moich na powrót, aby się już nigdy z wami nie widzieć.
— A to jest rzecz skaradna, coś teraz wyrzekła! I ty byś chciała, ty byś się mogła oddalić teraz odemnie?.... I ty byś miała sił na tyle? A ja się je miéć starałem, ale na próżno! Trzeba było powrócić! Sądziłem żem wyzdrowiał; ale na twój widok choroba moja jeszcze okropniejsza wróciła, jak poprzód była.
— O mój boże! cóż to mówicie, mój paniczu chrzestny? Wy mnie mieszacie do waszéj słabości, jak gdybym to ja tego wszystkiego przyczyną była! Cóżem ja przed bogiem zgrzeszyła, że waszą myśl przeciwko mnie zwraca!
— Joasiu, ty mnie zabijasz twoją mową, zamęczywszy mię powoli twoją obecnością. Piękność twoja serce mi pożera, a cnotliwość twoja mnie gubi.
— Jeżeli ja was zabijam paniczu chrzestny, — rzekła Joanna rozpaczająca, a nawet i urażona, lubo za-