Strona:PL Sand - Joanna.djvu/358

Ta strona została uwierzytelniona.
352

na wieczornéj rosie, od połowy Lipca aż do końca Września, aby podpaść te, które się chce sprzedać.
Podczas tych nocy w polu przepędzanych, młode dziéwczęta, zwykle odważniejsze jak starsze, lubią sobie odpowiadać wzajemnie z jednéj łąki na drugą, śpiéwając głośno stare ballady i owe cudowne piosneczki z Bourbonnais i Berry, tak smutne i tkliwe, a na które piękny świat tego kraju tak mało zważa. Lecz chwała bogu, wieśniacy je przechowują i nowe jeszcze tworzą: a podczas gdy panny przy fortepianie śpiéwają nieraz płaskie i nieznośne nowości z oper, pasterki zmuszają echo pól nocne do powtórzenia im owych prostotnych i zachwycających śpiéwek, do którychby się najwięksi nawet twórcy nasi muzyki z chęcią przyznali.
Lubo jeszcze ten czas nie nadszedł, w którym owe nocne czuwania się rozpoczynają, niepodobna było Joannie znajdować się śród nocy w czystym polu, aby sobie nie przypomnieć owych czasów, tyle wspomnień niewinnych i poetycznych w sobie mieszczących. Przywiodła sobie na pamięć owe chwale, w których będąc jeszcze dzieckiem, i pasąc swoją szczupłą chudobę na pastwisku wspólném, uczyła swe towarzyszki swych najpiękniejszych śpiéwek. Potém przechodziła w pamięci inne czasy, poważniejsze, w których przez matkę pobudzona do myśli tajemniczych, oddaliła się była od reszty swawolnych pasterek, łączących się z sobą aby bojaźń zakląć i śpiéwać piosnki dosyć płoche, i sprośne, których słowa i nuta połowie ośmnastego wieku odpowiadała. Mądra Tula nauczyła swoją córkę ukochaną, aby nie śpiéwała tego, czego nie rozumie, bo to tylko przyciąga złe duchy, zamiast coby je odpędzać miało, które