Strona:PL Sand - Joanna.djvu/427

Ta strona została uwierzytelniona.
421

A wreszcie, to wszystko było kłamstwem. On wam nie chciał nic złego uczynić, jestem tego pewna teraz, a okno jego nie było tak wysokie, bo się mi nic złego nie stało, i gdyby mię nie byli osłabili, puszczając mi krew, tobym się miała jak zwyczajnie. Ale cóż robić, jestem i tak bardzo rada, że się to już raz skończyło, i że w pole wyjść mogę. Byłam tak prosta, żem wierzyła we wszystkie głupstwa, które mi wczoraj prawiono. Widzę ja dobrze teraz, że mój panicz chrzestny i moja pani chrzestna zawsze dobrzy dla mnie, i że moja kochana panieneczka mię kocha zawsze. Tylko pani Charmois jedna mię nie lubi. A nie wiém dla czego, bom przecież i ją i jéj córkę, jakem mogła najlepiéj obsługiwała.
Sir Arthur chciał Joannę do tego pobudzić, aby mu opowiedziała to, co zaszło między nią i panią Charmois, ale byłby musiał to odgadnąć z odpowiedzi bojaźliwych i niedostatecznych młodéj dziewczyny, za nadto wstydliwéj, aby powtórzyć miała te wyrazy których la Charmoisse użyła, znieważając ją.
— Moja luba, — rzekła do pani Charmois pani Boussac pijąc z nią czekuladę na śniadanie w swojej sypialni, gdzie pani podprefektowa, będąc na dodatek jeszcze pieczeniarzem, przyszła ją zbudzić wcześnie, — nic ci się nie powiodło. Nie wiém wcale, coś wymyśliła powiedzieć wczoraj wieczór Wilhelmowi, ale twoja tajemnica nie musiała być bardzo rozsądna. Wilhelm jeszcze bardziéj jak poprzód w Joannie zakochany. Moje dzieci oboje zachwycili się szalenie i śmiésznie tą dziewczyną; wszak wiész, że Wilhelm przez całą noc za nią jak szalony uganiał. Zaledwie sobie karku nie skręciła, a to jeszcze powiększyło szaleństwo mego