Strona:PL Schulz - Sanatorium pod klepsydrą.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.

Powoli schodził z łóżka, skradając się na palcach do ciotki. Stał tak nad śpiącą, przyczajony jak kot do skoku, z nastroszonymi brwiami i wąsami. Lew na ścianie ziewnął krótko i odwrócił głowę. Ciotka, obudzona, przeraziła się tej głowy roziskrzonej oczyma i prychającej.
„Idź, idź do łóżka“, mówiła, odpędzając go, jak koguta, ruchem ręki.
Cofał się, prychając i oglądając się nerwowymi ruchami głowy.
W drugim pokoju leżał Dodo. Dodo nie umiał spać. Ośrodek snu w jego chorym mózgu nie funkcjonował

217