Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/228

Ta strona została przepisana.

       55 Piękniej Ci mężom przewodzić, niż próżni.
Ni gród, ni okręt nic przecie nie waży,
Jeśli nie stanie męża dla ich straży.

EDYP.

O biedna dziatwo! Nazbyt ja świadomy
Próśb waszych celu; wiem, że wszystkie domy
       60 Gnębi choroba, lecz wśród zła powodzi
Najgorsza nędza w mą osobę godzi.
Bo was jedynie własne brzemię dręczy,
Gdy moja dusza za mnie, za was jęczy,
Za miasto całe; ze snu się nie budzę
       65 Na wasze głosy; wiedzcie, że łzy ronię
I częstem troski błąkaniem się trudzę,
By co obmyśleć ku ludu obronie.
I uczyniłem, co dobrem się zdało,
Syna Menoika a żony mej brata
       70 Do Apollina pytyjskich wyroczni,
Posłałem, aby Kreon się wywiedział,
Co czyniąc, mówiąc, zbawiłbym to miasto.
A odmierzając dzień jego odejścia,
Już spokój tracę, bo nad miarę czasu
       75 Zwykłą nie widać go w domu z powrotem.
Lecz skoro wróci — to byłbym przewrotnym,
Gdybym za głosem nie postąpił boga.

KAPŁAN.

Mówisz nam z duszy, a właśnie zwiastują
Okrzyki ludzi Kreona przybycie...

EDYP.

       80 O Apollinie! Niechby on ze słowem
Tak zbawczem przyszedł, jak wygląd ma jasny.