Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/504

Ta strona została przepisana.

Ares go nie zmógł, ni morze zdławiło,
Lecz w głąb runął gdzieś podziemną
Tajemną siłą.
A nam w oczach groźnie, ciemno,
Bo gdzież tułaczkom po lądzie i morzu,
Życia lub strawy przysporzą?

ISMENA.

Nie wiem, niech Hades krwi żądną swą ręką
Precz mnie uniesie, bo życie mi męką.

CHÓR.

Najlepsze dziatki, nie burzcie się zbytnie
Na boga święte wyroki.
Nie próżno tutaj zawiodły was kroki.

ANTYGONA.

       1697—1723 Żal i za złem tęsknie goni,
Bo był miłym trud niemiły,
Gdym dzierżyła jego w dłoni;
Dziś cię czarne mgły owiły,
Lecz i zdala, z twej otchłani,
Bądź miłościw dla mnie, dla niej.

CHÓR.

Więc skończył?

ANTYGONA.

Czego chciał, dokonał.

CHÓR.

Cóż to?

ANTYGONA.

Jak zechciał, w obczyźnie
Zmarł i w pomrocznym legł grobie,
Tęsknotę budząc i płacze,